RYS HISTORYCZNY
Historia

TEKSTY HISTORYCZNE

Represje sowieckie na żołnierzach AK na Kresach Wschodnich

AUTOR: Tomasz Horsztyński

II wojna światowa miała się ku końcowi. Siły niemieckie na froncie wschodnim słabły i powszechnie zaczęto wierzyć, ze koszmar niemieckiego terroru niedługo się skończy. Zdawali sobie z tego sprawę również przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego. W listopadzie 1943 roku komendant główny Armii Krajowej gen. Tadeusz Komorowski podjął decyzję o rozpoczęcia Akcji „Burza”. Miała ona na celu prowadzenie dywersji na tyłach wojsk niemieckich oraz wyswobodzenie polskich miejscowości spod hitlerowskiej okupacji przez żołnierzy AK. Należało to zrobić przed nadejściem Sowietów, by wystąpić wobec nich w roli gospodarzy. Gospodarzy, którzy mają swoje wojsko, administrację i poparcie miejscowej ludności. W styczniu 1944 roku Armia Czerwona przekroczyła przedwojenną granicę II RP, a polskie oddziały rozpoczęły wprowadzać plan w życie.

Szybko okazało się, że Sowieci nie zamierzają traktować Polaków ani jako sojuszników walczących z tym samym wrogiem, ani tym bardziej jako gospodarzy. NKWD aresztowało polskich dowódców, a oddziały AK rozbrajano. Z czasem nawet zwykli szeregowi zaczęli trafiać do więzień. Sztandarowym przykładem takiego postępowania „wyzwolicieli” była Operacja „Ostra Brama”. Żołnierze Wileńskiego i Nowogródzkiego Okręgów AK na wieść o zbliżających się Sowietach 7 lipca 1944 roku rozpoczęli walki o Wilno. Z czasem dołączyły do nich oddziały czerwonoarmistów i wspólnymi siłami udało się wyzwolić miasto spod okupacji niemieckiej. Nad Wilnem na krótko zawisła polska flaga. Niestety po krótkim czasie zastąpił ją sztandar sowiecki. Kilka dni później polscy oficerowie (w tym dowodzący Operacją komendant Okręgu Wileńskiego AK - ppłk. Aleksander Krzyżanowski ps. „Wilk”) zostali podstępnie aresztowani przez niedawnych sojuszników. W kolejnych dniach rozbrojono i internowano w Miednikach Królewskich na Wileńszczyźnie kilka tysięcy polskich żołnierzy.

Część oddziałów Armii Krajowej, które nie chciały się podporządkować, stawiały zbrojny opór Sowietom. Najbardziej znanym starciem Armii Krajowej z okupantem było to stoczone pod Surkontami (dzisiejsza Białoruś) 21 sierpnia 1944 roku. Polacy walczyli mężnie jednak przy ogromnej przewadze nieprzyjaciela ponieśli porażkę. Podczas bitwy zginął dowódca polskiego oddziału, Cichociemny, Komendant Okręgu Nowogródzkiego AK - podpułkownik Maciej Kalenkiewicz ps. „Kotwicz”. Początkowo NKWD, by osłabić Armię Krajową aresztowało jedynie oficerów i przywódców ruchów niepodległościowych. Od października 1944 roku dołączyli do nich również szeregowi żołnierze. Postawiono im ultimatum: przyłączenie się do 1 lub (na terenach Ukrainy) 2 Armii Wojska Polskiego, podporządkowanej rosyjskim dowódcom, do Armii Czerwonej, bądź internowanie. Kresowi AK-owcy żyli już pod sowiecką okupacją w latach 1939-1941 i wiedzieli do czego są zdolni przybysze ze wschodu. Nie chcieli dołączać do ich armii, ponieważ uważali ich za wrogów i najeźdźców. Większość z nich została zatem aresztowana i trafiła do obozów. Do maja 1945 roku internowanych na terenie ZSRR było 25 tys. Polaków oskarżonych o przynależność do AK lub innych organizacji niepodległościowych. Przebywali oni w kilku przeznaczonych do tego obozach. Do najbardziej znanych należały Borowicze, Ostaszków, Riazań i Kaługa. W każdym z nich więzionych było po kilka tysięcy Polaków. Tylko do kompleksu obozów w Borowiczach w latach 1945-50 trafiło niemal 5800 żołnierzy AK. Pochodzili nie tylko z Kresów, ale również z Lubelszczyzny, Podlasia czy Podkarpacia. Wykonywali ciężką pracę fizyczną w bardzo trudnych warunkach. Wielu pobyt tam przypłaciło zdrowiem, a nawet życiem. W samym 1945 roku śmierć w Borowiczach z powodu chorób i wycieńczenia poniosło ponad pół tysiąca polskich obywateli.

II wojna światowa dobiegła końca 8 maja 1945 roku. Europa świętowała. Upadł totalitaryzm, skończył się terror, zniknęły obozy niemieckie, a w powietrzu unosił się zapach wolności. Jednak nie wszędzie…

W nowym europejskim układzie nie było miejsca na niepodległą Polskę w dawnych granicach. Podobnie tragiczny los miał na wiele lat spotkać także inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej – włączone jako część składowa ZSRR, bądź jemu podporządkowane. Polska stała się krajem zależnym od ZSRR, a poza jej terytorium znalazły się Kresy Wschodnie z Wilnem, Lwowem i Grodnem. Decyzja ta została podjęta przez Wielką Trójkę (Stalina, Roosevelta i Churchilla) na trzech kolejnych konferencjach pokojowych, a następnie zaakceptowana przez kraje świata. Bez uzgodnień (jak to miało miejsce po I wojnie światowej) z legalnie działającym w Londynie Rządem Polskim. Polska ludność tych ziem, która mieszkała tam od pokoleń, znalazła się pod kolejną okupacją. Polscy żołnierze AK, harcerze, działacze patriotyczni i członkowie ich rodzin nie chcieli poddać się bezwolnie władzy sowieckiej, zgodzić na przesunięcie granic, dlatego też walczyli i działali dalej, za co niejednokrotnie byli aresztowani, torturowani i wysyłani do łagrów na dalekiej Syberii. Nie chcieli jednak poddać się okupantowi, chcieli pokazać światu, że nie zgadzają się na tę jawną niesprawiedliwość. Dlatego też na Kresach wojna trwała dalej.

Część kresowych oddziałów AK otrzymało zgodę lub rozkaz przejścia na zachodnią stronę „linii Curzona”. Wśród nich była 5 Wileńska Brygada Armii Krajowej, którą dowodził mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko”. Dowódca miał bardzo negatywne zdanie o Sowietach i nie zamierzał podejmować z nimi współpracy. Brygada nie wzięła udziału w Operacji „Ostra Brama” i dzięki temu mogła kontynuować swoją działalność niepodległościową na Białostocczyźnie oraz innych ziemiach powojennej Polski.

Polscy mieszkańcy Kresów, które znalazły się w państwie sowieckim mieli możliwości skorzystania w latach 1945-46 i 1955-59 z tzw. repatriacji, czyli przesiedlenia na terytorium nowo utworzonej Polski. Sowietom chodziło o „oczyszczenie” nowych republik radzieckich z ludności polskiej oraz o zasiedlenie przez nich „ziem odzyskanych” na zachodzie i północy naszego kraju. Tu również znajdowali się żołnierze AK (lub ich bliscy), którzy byli później ścigani przez komunistyczne władze. Wielu Kresowian straciło życie po wojnie np. w Warszawie, Białymstoku czy Lublinie. Inni byli przez lata inwigilowani. W Polsce władzę sprawowali miejscowi komuniści, którzy często przy wsparciu NKWD torturowali swoich rodaków w katowniach Urzędu Bezpieczeństwa. Przez brutalność „śledczych” i wykonane wyroki śmierci życie straciło tysiące patriotów. Groby wielu z nich wciąż nie zostały odnalezione. Wśród najbardziej znanych ofiar byli: rotmistrz Witold Pilecki, generał Emil Fieldorf „Nil”, wspomniany Kresowiak major Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko” czy 17-letnia Danuta Siedzikówna „Inka”.

Na Kresach Wschodnich Polacy byli osądzani według miejscowego prawa przez Rosjan. Wyroki wydawał Trybunał Wojenny NKWD zgodnie z artykułami Kodeksu Karnego konkretnej (np. Białoruskiej czy Litewskiej) Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Najczęstszym zarzutem, jaki słyszeli w czasie rozprawy sądowej polscy żołnierze walczący o niepodległość Polski w czasie i po II wojnie światowej była „zdrada ojczyzny”. Za takie przewinienie otrzymywali często 10, 15 czy nawet 25 lat ciężkich robót w syberyjskich łagrach. Do tego dochodziła konfiskata mienia i kilka lat pozbawienia praw obywatelskich, co de facto oznaczało obowiązek pozostania na przymusowym zesłaniu w głębi ZSRR czy w Kazachskiej SRR po odbyciu wyroku.

Oczywiście zanim podejrzani zostali doprowadzeni przez sąd, musieli zostać najpierw aresztowani. Część żołnierzy została ujęta z bronią w ręku, innych rozpracowywano miesiącami, a nawet latami. Znane są przypadki aresztowań dokonywanych nawet na początku lat pięćdziesiątych. Pochodząca z Wilna Stanisława Kociełowicz studiowała polonistykę w Moskwie. Została aresztowana w kwietniu 1951 roku za przynależność do ZHP i służbę w tej organizacji polskiej w czasie wojny i latach powojennych. Otrzymała 8 lat łagrów. W tym samym czasie Weronika Sebastianowicz, żołnierz Okręgu Białostockiego AK, za swoją działalność, podobnie jak jej rodzice, została skazana na 25 lat ciężkich robót. Takich osób było mnóstwo.

Aresztowani byli przetrzymywani w ciasnych, przepełnionych celach. „Śledczy” znali całą gamę technik, którymi wymuszali przyznanie się do wyimaginowanych zarzutów. Stosowali tortury psychiczne, takie jak upodlenie, brak snu, zastraszanie. Znęcali się fizycznie poprzez bicie do nieprzytomności, wyrywanie paznokci, łamanie palców i wiele, wiele innych, o których można napisać oddzielną książkę. Nie miała znaczenia ani płeć, ani wiek, ani rzeczywiste przewinienia przesłuchiwanych.

Po pierwsze - złamane dwa palce w drzwiach. Po drugie – rozbita czaszka. Powiedzieli klęknąć, wyciągnąć ręce i uderzali cegłą lub dwiema w głowę. Traciłam przytomność. Od tego bicia i kopania rozbito mi czaszkę. Tak pobyt w grodzieńskim areszcie wspominała po latach 20-letnia wówczas Weronika Sebastianowicz.

Po torturach, które ciągnęły się często całymi miesiącami, najczęściej w nocy, śledztwo dobiegało końca i oskarżeni stawali przed sowieckim sądem. Po usłyszeniu wyroku skazującego (który czasem zapadał w celi, a czasem nie zapadał wcale) więźniowie byli pakowani do bydlęcych wagonów i pociągami wywożeni w głąb ZSRR. Taka podróż w ogromnym ścisku, o znikomej racji żywnościowej i z dziurą w podłodze na załatwienie potrzeb fizjologicznych trwała kilka tygodni.

Lata po wojnie system sowieckich łagrów wciąż miał się bardzo dobrze. Przebywali w nich najgorszego sortu kryminaliści, niemieccy jeńcy wojenni czy więźniowie polityczni. Rosjanie i obywatele podległych im licznych narodów. Pośród nich nasi żołnierze i cywile, którzy pomagali im w ich codziennej służbie, dokarmiali. Żołnierze Armii Krajowej trafiali do łagrów znajdujących się w całym ogromnym państwa radzieckiego: od europejskiej części ZSRR, poprzez koło podbiegunowe, Kazachstan, po okolice jeziora Bajkał i Magadan, położony na Dalekim Wschodzie. Nie sposób jest tu wymienić nazw wszystkich obozów. Do tych najbardziej znanych należały kompleksy obozowe : Workuta, Uchta, Kołyma, Tajszet, Nowosybirsk czy Norylsk. Należy zwrócić uwagę również na łagry ulokowane w Kazachstanie, do których także trafiali Polacy. Były to między innymi kompleksy obozowe w Karagandzie i Bałchaszu. Ten pierwszy był jednym z największych w całym Związku Radzieckim. W jego skład wchodził między innymi kobiecy obóz AŁŻIR – Akmoliński Łagier Żon Zdrajców Ojczyzny.

Co miały na celu takie represje ? Poza wyeliminowaniem z terenu Kresów najaktywniejszych Polaków i zaprowadzeniem tam nowej władzy sowieckiej istotną przesłanką do istnienia w ZSRR już od połowy lat 30-tych XX wieku ogromnej liczby obozów koncentracyjnych – łagrów – był ich wymiar ekonomiczny. Dzięki taniej sile roboczej przebywającej w prymitywnych warunkach i której koszty utrzymania i wyżywienia nie były duże możliwa była eksploatacja odkrytych cennych złóż zasobów naturalnych na tych niezamieszkałych z uwagi na panujące warunki pogodowe terenach ZSRR. To rękami więźniów budowane były linie kolejowe, fabryki, huty, wycinana była tajga, a pozyskane drzewo spławiane rzekami do portów. To oni, mdlejąc z wyczerpania i zimna, w nieludzkich warunkach wydobywali ważne dla gospodarki sowieckiej węgiel, złoto, platynę, miedź czy nikiel, by wymienić tylko te najważniejsze. Miliony ludzi w czasach stalinowskich było więzionych przez wiele lat i poddawanych tej morderczej pracy. Wśród nich w latach 1939-41, a następnie po 1944 r. byli polscy żołnierze i działacze cywilni.

Sytuacja uwięzionych, w tym żołnierzy Armii Krajowej, zmieniła się po śmierci Stalina w 1953 roku. W niektórych obozach zaczęło dochodzić do buntów. Skazani domagali się rozpatrzenia na nowo ich spraw, polepszenia warunków w łagrach czy ukarania popełniających przestępstwa strażników. Takie wystąpienia miały miejsce między innymi w Workucie, Norylsku, Tajszecie, Incie oraz w kazachskich Karagandzie i Kengirze. Brali w nich udział również Polacy. Po serii buntów w części obozów sytuacja nieco się poprawiła, choć wielu więźniów także zostało przeniesionych do obozów o zaostrzonych rygorze, jednakże na nowo zaczęto rozpatrywać sprawy niektórych więźniów politycznych, w tym żołnierzy AK. Miało to również związek z bardziej liberalną polityką decydentów ZSRR po śmierci Józefa Stalina. Zmniejszano wyroki, dzięki czemu części żołnierzom AK dotychczas odbyte lata w łagrze uznano za odbycie kary. Dzięki temu od roku 1955 rozpoczął się proces zwolnień wielu tysięcy naszych żołnierzy z łagrów sowieckich, choć trzeba pamiętać, że działania te poprzedziło zwalnianie więźniów niemieckich nadal znajdujących się w rękach sowieckich. Jednak nawet po opuszczeniu łagru wielu żołnierzy AK nie miało prawa wrócić do swych domów na Kresach. Mieli obowiązek pozostania na przymusowym zesłaniu często w miejscach wcześniejszego uwięzienia lub w Kazachstanie, które trwało nawet kilka lat. Większość z nich do powojennej Polski wróciła dopiero w latach 1956-58. Niektórym odmówiono prawa do tzw. „repatriacji” i musieli pozostać na Kresach przyłączonych do ZSRR.

Eugeniusz Cydzik, żołnierz Okręgu Nowogródzkiego, a następnie Wileńskiego AK, trafił do łagru w 1945 roku. Opuścił go wiosną 1956 roku, ale jeszcze półtora roku pozostał na zesłaniu. Za swoją patriotyczną działalność spędził na Syberii 12 lat.

Jan Kłak, żołnierz Okręgu Wileńskiego AK, został aresztowany w 1945 roku. W momencie wybuchu wojny miał 15 lat. W różnych łagrach na dalekiej Syberii spędził 5 lat od 1946 do 1951 roku. Po wyjściu z obozu 7 lat przepracował na zesłaniu w Magadanie. Życie w Polsce mógł zacząć układać dopiero w 1958 roku - 19 lat po wybuchu II wojny światowej.

Podobnych życiorysów były tysiące.

Temat zbrodni komunistycznych w powojennej Polsce jest dobrze opracowany i zdążył już przebić się do powszechnej świadomości w naszym kraju. Obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, prowadzone są badania naukowe i sukcesywnie odnajdujemy groby pomordowanych przez komunistyczny reżim polskich bohaterów. Niestety, w dalszym ciągu represje sowieckie na żołnierzach AK na Kresach Wschodnich są tematem niemal zupełnie nieznanym. A przecież Kresowiacy byli takimi samymi Polakami i żołnierzami AK. Tak samo zasługują na naszą pamięć i szacunek Kresowi Żołnierze Niezłomni. Przywróćmy ich razem zbiorowej pamięci.